Chociaż jest bardziej rzemieślnikiem niż artystą, szuka wyzwań, stawia sobie cele i próbuje je osiągać. Stąd różna tematyka jego akwareli: od portretów ludzi, poprzez zwierzęta i rośliny do architektury. Hobby tym różni się od pracy, że wykonuje się je z radością i czeka się na „ten czas”.
Dr n. farm. Arkadiusz Gruchlik z Wydziałem Farmaceutycznym związany jest od 2002 roku pracując w Katedrze i Zakładzie Biofarmacji. Przez wiele lat był pracownikiem naukowo – dydaktycznym, prowadząc zajęcia dydaktyczne i naukowe z zakresu biologii molekularnej. Jest autorem lub współautorem prawie 60 publikacji naukowych. W 2009 roku uzyskał tytuł specjalisty z farmacji aptecznej, a niedawno tytuł specjalisty z farmacji szpitalnej. Efektem jego pracy naukowej był doktorat obroniony w 2010 roku. Dzięki rezygnacji z pracy naukowej, do czego przyczyniła się tzw. „ustawa 2.0”, mógł poświęcić więcej czasu na farmację kliniczną.
- Aktualnie prowadzę zajęcia dydaktyczne z przedmiotu biofarmacja, farmakokinetyka, farmacja kliniczna oraz fakultet żywienie pozajelitowe i dojelitowe. Jestem opiekunem praktykantów studentów po III i IV roku farmacji, sprawuję nadzór nad przebiegiem 6. miesięcznej praktyki zawodowej studentów VI roku kierunku farmacja – wyjaśnia dr Arkadiusz Gruchlik.
Na pytanie od kiedy maluję odpowiadam, że od zawsze.
- Moje zamiłowanie do malowania zaczęło się już na początku szkoły podstawowej. Chociaż nie miałem w rodzinie osób utalentowanych plastycznie to moi rodzice widząc, że sprawia mi to przyjemność, umożliwili mi rozwijanie talentu poprzez uczęszczanie na różnego rodzaju kółka plastyczne. Z wielkim sentymentem wspominam swoje początki pod bacznym okiem pani Józefy Kaczmarek, potem zajęcia w „Domu Górnika”, które prowadził Andrzej Górnik, a następnie w Młodzieżowym Domu Kultury w Mysłowicach, gdzie czuwała nade mną Barbara Janocha. To tam po raz pierwszy poczułem zapach terpentyny, oleju lnianego i farb olejnych – mówi dr Gruchlik. I dodaje: - Ze względu na to, że malowanie „olejami” nie było tanim hobby, w domu rysowałem ołówkiem, kredkami, węglem i malowałem farbami wodnymi. Wtedy były to zwykłe farbki wodne, które można było kupić w każdym sklepie. Już jako nastolatek zafascynowany akwarelą, podglądając różnych artystów, rozwijałem swój warsztat. Pierwsze profejsonalne akwarele i specjalny papier do nich kupiłem w kultowym sklepie plastycznym „U Sabiny” w Katowicach. Niestety już nieistniejącym.
Pasjonuję się malarstwem i czuję, że daję radość innym…
W styczniu 2022 roku wrócił do malowania, założył profil na FB pod nazwą Arkadiusz Gruchlik – akwarela, stronę www.galeria-akwareli.pl oraz kanał na YT, na którym dzieli się swoim zamiłowaniem do akwareli, swoją twórczością, warsztatem i zachęca ludzi do malowania. Dzięki mediom społecznościowym poznał wielu wspaniałych ludzi, którzy są dla niego inspiracją i motywują do dalszych działań. Organizuje wystawy swoich prac, live’y tzw. „wieczory przy akwareli” dla osób, które chcą po prostu wspólnie pomalować. Bierze udział w aukcjach charytatywnych. Ale zawsze podkreśla, że nie jest z wykształcenia artystą tylko amatorem. Chociaż jest bardziej rzemieślnikiem niż artystą, szuka wyzwań, stawia sobie cele i próbuje je osiągać. Stąd różna tematyka jego akwareli: od portretów ludzi, poprzez zwierzęta i rośliny do architektury. Hobby tym różni się od pracy, że wykonuje się je z radością i czeka się na „ten czas”. - Cieszę się, że nie utrzymuję się z malowania, tylko z pracy jako farmaceuta. Ponieważ maluję to co chcę i to co mi się podoba. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia bez medycyny i chemii itd.
Z dużym sentymentem wspomina liczne plenery malarskie, między innymi w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, gdzie jako nastolatek, siedząc i malując na rynku, sprzedał swoją pierwszą akwarelę. Ciągle ma przed oczami plener w Jastarni, na który wyjechał dzięki wsparciu fundacji Wspólny Dom. Ma na swoim koncie również udział w zagranicznej zbiorowej wystawie na Krymie, Ukraina.
Warto zaznaczyć, że w okresie rozwoju kariery zawodowej malarstwo zeszło na boczne tory. Zwyciężyła chemia, matematyka, aż wreszcie i farmacja, ale w życiu nic nie dzieje się przypadkiem. Dopiero pandemia Covid-19, czy wybuch wojny w Ukrainie uświadomił mu, że życie jest bezcenne i nie warto poświęcać czasu na rzeczy mniej ważne, a praca i kariera nie mogą stanowić wartości nadrzędnej.
- Dobrze jest zarazić swoją pasją najbliższych, np. dzieci. Wtedy będziemy mieć nie tylko więcej wspólnych tematów do rozmów, ale i więcej czasu będziemy ze sobą spędzać. Wiele osób mówi, że nie mają czasu na hobby. Nie mają, bo nie chcą go znaleźć. Jak tylko go znajdą to będą z zaciekłością bronić każdej minuty. Dla mnie ten czas spędzony przy akwareli jest odskocznią od stresu, czasem problemów życia codziennego, jest czasem kiedy ładuję „swoje bateryjki”. Polecam wszystkim – mówi dr Gruchlik.
Dane wysyłającego:
Patrycja Matusińska