Serce do nurkowania

50%
25 kwi 2024

Prof. dr hab. n. med. Wojciech Wojakowski od prawie 23 lat jest związany z III Katedrą Kardiologii w Górnośląskim Centrum Medycznym, czyli Szpitalem w Ochojcu. Jak twierdzi, nie ma w Polsce innego miejsca, w którym wolałby pracować. - Moim mentorem był prof. Michał Tendera, który zawsze wspierał osoby, mające wizję wykraczania poza aktualny stan wiedzy i otwierania nowych kierunków badawczych – podkreśla prof. Wojakowski i dodaje: - To od zawsze była praca trudna do odróżnienia od hobby. Miałem możliwość uczestniczyć w rozwoju kardiologii inwazyjnej – od nowoczesnych technik obrazowania wewnątrzwieńcowego, przez terapie doświadczalne (komórkowe i genowe) niewydolności serca i zawału, aż do minimalnie inwazyjnych technik naprawy zastawek serca, co jest moim aktualnym polem rozwoju naukowego.

 

Satysfakcja z uratowania pacjenta jest wielka, ale jeszcze intensywniejsze negatywne emocje odczuwamy, kiedy pomóc pacjentowi się nie da. Sam sobie to zajęcie wybrałem i gdybym mógł cofnąć czas, to zrobiłbym ponownie to samo.

 

 Profesor Wojakowski wykonując zabiegi, czy lecząc ludzi w stanach zagrożenia życia zauważa, że nie sposób wychodząc ze szpitala zostawić pracę za sobą i rozpocząć „prywatną” część dnia. To jest zajęcie, które nie pozwala o sobie zapomnieć. Często w wolnym czasie lekarze analizują, to co zrobili na sali zabiegowej zastanawiając się, czy można to było zrobić lepiej. Satysfakcja z uratowania pacjenta jest wielka, ale jeszcze intensywniejsze negatywne emocje odczuwamy, kiedy pomóc pacjentowi się nie da. - Sam sobie to zajęcie wybrałem i gdybym mógł cofnąć czas, to zrobiłbym ponownie to samo. Z drugiej strony odpoczynek od tak pasjonującej, ale też stresującej i męczącej pracy wymaga oddalenia fizycznego i mentalnego – podkreśla Profesor. 

 

obraz dekoracyjnyW dzieciństwie inspirował mnie ilustrowany atlas opisujący podmorską florę i faunę.

 

Ulubioną książką Profesora był ilustrowany atlas opisujący podmorską florę i faunę. Oglądał filmy w których Jacques Cousteau pokazywał podwodny świat, a przede wszystkim popularyzował nurkowanie. - Pierwszy raz udało mi się nurkować w czasie kiedy byłem uczniem liceum – wspomina z sentymentem i dodaje: - Wtedy kurs płetwonurka w ramach programu szkoleniowego CMAS trwał kilka miesięcy. Sprzęt był dość niewygodny i zawodny. Egzamin odbywał się na Pogorii w Dąbrowie Górniczej. Pod wodą nie było widać dalej niż na 50 cm ale było to dla mnie ważne wydarzenie. Potem już zawsze to zajęcie sprawiało mi przyjemność.

 

Nurkowanie jest dla mnie idealnym odpoczynkiem od pasjonującej ale i stresującej pracy. 

 

- Uwielbiam podróżować i zawsze wybierając miejsce na wakacyjny wyjazd staram się zaplanować nurkowanie. W zasadzie nie jeździmy na wakacje w miejsca, gdzie nie ma warunków do nurkowania warunków. Chuuk (Mikronezja) jest następnym miejscem na mojej liście – mówi Profesor Wojakowski oraz dodaje: - Tym chętniej planuję wyprawy nurkowe odkąd odbywam je w towarzystwie mojego starszego syna Jacka, który po raz pierwszy nurkował mając około 10 lat. Teraz w wieku 19 lat świetnie sobie radzi, jest bardzo opanowany. Mamy już wspólne wspomnienia z wielu miejsc. Najmilej wspominamy pływanie z wielorybami, humbakami.

 

Pływanie kilka metrów od przepięknych stworzeń jest niezapomnianym wrażeniem. Podobnie podwodne formacje skalne w pobliżu japońskich wysp Riukiu. Najpiękniejsze są żywe stworzenia, jak żółwie morskie, czy manty, które osiągają rozmiary kilku metrów. Różnorodność i piękno podwodnego świata zachwyca. Wbrew pozorom nurkowanie nie jest sportem ekstremalnym, czy specjalnie niebezpiecznym. Wystarczy przestrzegać kilku dość prostych zasad wynikających z fizyki i fizjologii, robić to w miarę regularnie, i dobrze przygotować się do zejścia pod wodę. Większość żyjących tam stworzeń jest w stosunku do człowieka nastawionych obojętnie, jeśli się ich nie dotyka czy w inny sposób prowokuje. Jest zasada, że jeśli coś jest bardzo piękne, albo wyjątkowo brzydkie, albo przed nami nie ucieka, to nie należy się to tego za bardzo zbliżać.       

 

Nurkowanie opiera się na prostych zasadach, od których może zależeć nasze życie i zdrowie.

 

Pod wodą nie ma nic ważniejszego niż dobra orientacja, spokój, sprawny sprzęt i partner z którym w razie problemów można się dzielić powietrzem w butli.  - Kiedyś zdarzyło mi się, że podczas nurkowania w nocy byłem tak zafrapowany wypatrywaniem manty, że nie zauważyłem, że pierwszy stopień aparatu oddechowego jest nieszczelny i tracę powietrze. Zwrócił mi na to uwagę partner nurkowy. Dlatego właśnie nurkuje się w parach, żeby móc wzajemnie dbać o swoje bezpieczeństwo – wyjaśnia Profesor.  Oprócz wrażeń z obcowania z żyjącymi pod wodą zwierzętami i pięknem rafy koralowej w nurkowaniu ważne jest towarzystwo. Z reguły podczas wypraw spotyka się miłych, ciekawych świata ludzi. 

 

Osoba, która chce zostać nurkiem musi zdać egzamin pływacki. Umiejętność pływania jest konieczna. - Zawsze podkreślam, że samo nurkowanie wymaga dobrej techniki, tak aby płynąć zużywając możliwie najmniej powietrza. Tutaj nie robi się nic na siłę. Szybkie machanie płetwami pewnie pozwoli przepłynąć kilkadziesiąt metrów w niezłym tempie, ale spowoduje, że zużyjemy na tyle dużo powietrza, że zamiast 40 minut, będziemy mogli spędzić pod wodą o połowę mniej czasu – wyjaśnia prof. Wojakowski. Po czym dodaje: - Jeszcze szybciej zużyjemy powietrze nieprawidłowo oddychając, albo będąc nieprawidłowo wyważonym. Konieczny jest dobór odpowiedniej do temperatury wody odzieży. Jeśli będziemy mieli zbyt cienki kombinezon, to marznąc będziemy powietrze zużywać jeszcze szybciej.

 

Obecnie szkolenie w tym zakresie jest znacznie ułatwione. Certyfikat można dostać już po 2 lub 3-dniowym kursie. To jest jednak dopiero początek drogi. Ważne, aby nie iść na skróty. Należy wybierać bazy nurkowe i instruktorów z odpowiednimi kwalifikacjami. Prawidłowe wyszkolenie pozwoli cieszyć się tym, czy świat podwodny ma do zaoferowanie, a przy tym nie narażać siebie i innych na wypadki. Początkowo może się to wydawać trudne, bo trzeba pilnować kilku rzeczy – wyrównywać ciśnienie w uchu środkowym, oglądać się, czy nasz partner jest w zasięgu wzroku, sprawdzać głębokość i zapas powietrza.

 

Najtrudniej nauczyć się odpowiedniego wyważenia. Chodzi o to, aby mieć ze sobą tylko tyle ołowianych ciężarków, aby się w sposób niekontrolowany nie wynurzyć, ale z drugiej strony unikać przeciążenia, bo to powoduje z kolei większe zużycie powietrza. Trzeba mieć zdrowe zęby, unikać nurkowania podczas infekcji szczególnie zatok i gardła, bo obrzęk śluzówek może uniemożliwić wyrównanie ciśnienia w uchu środkowym, co może być niebezpieczne, a na pewno jest bolesne i nieprzyjemne. Nie należy wchodzić do wody na drugi dzień po hucznej imprezie albo pić alkoholu bezpośrednio przed nurkowaniem. W razie wady wzroku można zamówić sobie maskę ze szkłami korekcyjnymi. Warto kupić aparat oddechowy. Po pierwsze mamy pewność, że jest w pełni sprawny i odpowiednio serwisowany, a po drugie oddychanie przez ustnik, który był wcześniej używany przez wiele innych osób nie każdemu się uśmiecha. Do tego warto mieć komputer nurkowy, który rejestruje nasze nurkowania, wylicza czas do kolejnego nurkowania, przystanki dekompresyjne. Powiadamia też przez ile godzin po nurkowaniu nie powinniśmy wsiadać do samolotu, żeby nie narazić się na chorobę dekompresyjną. Do tego latarka, nóż, aparat fotograficzny do zdjęć pod wodą. Kamizelkę, tak zwane BCD i płetwy też warto mieć swoje. Pianka, czyli kombinezon mokry występuje w różnych grubościach, które wybiera się w zależności od temperatury wody. Można to wszystko zabrać do samolotu, a na miejscu wynająć butle i pas z ciężarkami. Dla osób, które chciałyby spróbować nurkowania dostępne są bazy nurkowe w których cały sprzęt można wynająć.

 

- Nurkowanie to nie jedyna rzecz, którą lubię robić w wolnym czasie, ale z pewnością dla mnie wyjątkowa. Praca wymaga od nas wielu wyrzeczeń i jeśli jest jednocześnie naszym hobby zajmuje ogromną część życia. Myślę, że tak duże zaangażowanie w pracę ma też złe strony – zabiera czas, który powinien być poświęcony rodzinie i przyjaciołom, zawęża horyzonty, odbiera dystans i może prowadzić do wypalenia. Bez właściwego dystansu stajemy się mniej kreatywni. Innymi słowy praca w dalszej perspektywie nie odwzajemnia miłości. Dobre hobby przywraca równowagę. Każdy z nas ma jakieś fascynacje, często mające początki w dzieciństwie. Warto je poznać i pielęgnować. – zachęca Profesor Wojakowski. 

 

Aby nurkować nie zawsze trzeba dalekich podróży. Najbliższe Katowice interesujące miejsce to tak zwane „Koparki” czyli nieczynny kamieniołom „Gródek” w Jaworznie, gdzie pod wodą znajduje się sporo zatopionego sprzęt, w tym rzeczone koparki. Można tam ćwiczyć nurkowanie i spotkać mnóstwo ciekawych ludzi. W miarę blisko jest Egipt, a szczególnie bazy nurkowe na półwyspie Synaj nad Morzem Czerwonym. Jeśli unika się najbardziej zatłoczonych miejsc można tam zobaczyć przepiękny podwodny świat.obraz dekoracyjnyIdąc, a właściwie lecąc daleko na wschód można nurkować na Filipinach, gdzie w kilku miejscach wokół wysp Cebu i Palawan można spotkać rekiny wielorybie – największe z żyjących ryb osiągające 15-18 metrów długości. Warto sobie zadać trud i wybrać się dalej od najbardziej obleganych miejsc. Rafa koralowa jest znacznie zdrowsza i piękniejsza, no i znacznie przyjemniej nurkować w małej grupie. Wokół wysp Królestwa Tonga można pływać z wielorybami, które tam przypływają z zimnych wód wokół Antarktydy aby odpocząć, urodzić młode i poczekać, aż dostatecznie urosną żeby móc wrócić w swoje strony.  Są setki miejsc w których można nurkować. Te które wymieniłem to tylko kilka przykładów. 


Dane wysyłającego:
Patrycja Matusińska

Najnowsze wiadomości
© Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach, Portal SUM